Odkąd zacząłem pisać tego bloga, myślałem, że coś wiem o pisaniu. A właściwie o tworzeniu historii, ale dzisiaj moja wiedza w tym temacie została zweryfikowana. Dzień jak co dzień. Delegacja, pobudka o 5.00, dzień po zmianie czasu na letni, ciemno i chłodno. Droga do Warszawy, pełna dziur, remontów i korków, spóźnienie na szkolenie i wejście … Czytaj dalej #456 – historia jakiej tu nie było
Odkąd zacząłem pisać tego bloga, myślałem, że coś wiem o pisaniu. A właściwie o tworzeniu historii, ale dzisiaj moja wiedza w tym temacie została zweryfikowana. Dzień jak co dzień. Delegacja, pobudka o 5.00, dzień po zmianie czasu na letni, ciemno i chłodno. Droga do Warszawy, pełna dziur, remontów i korków, spóźnienie na szkolenie i wejście z hukiem.
No i się zaczęło, pytania, a po co to szkolenie, pytania o to tamto, ale zaczęło się pozytywnie dziać!!! Prowadzący, całkiem do rzeczy, przedstawił barwnie, z humorem i wielkim zaangażowaniem materiał, który zająłby innym na pewno 3 dni.
I co? I okazało się, że trzeba używać historii, aby dotrzeć do ludzi. Nie tylko danych i faktów, ale…. odpowiednio skonstruowanej, zbudowanej, fabularnej historii, która zaciekawi, zainspiruje i pozwoli oddać stan umysłu i pragnienia osoby, która przedstawia temat. Zatem historia ma mieć:
- hak – chwytliwe wejście
- expo – rozwiniecie historii – jedynie te fakty i szczegóły, które zbudują barwny i plastyczny obraz, ale żadne inne!
- konflikt – bohater ma mieć rozterki – konflikt i problem który musi rozwiązać
- wypłata – na koniec historii – musi być zakończenie, które ukoi nerwy i ciekawość słuchaczy. Pamiętaj aby nie tłumaczyć wszystkiego – ludzie mają myśleć sami. To tak jak z tłumaczeniem dowcipu.
Bohater – musi być „lubialny”, taki z którym słuchacze się zintegrują, zinterpretują, będą trzymać kciuki, za powodzenie jego zadań i pomysłów do realizacji. Nie może być bufonem, ani cwaniakiem (jeśli publiczność jest normalna) – muszą znaleźć z nim punkty wspólne, a w całej historii wrażenie obecności i rzeczywistości. Jednym słowem będą ciekawi każdego jego kroku i kolejnych losów.
Przemyśl to na razie i przetraw tak jak i ja to zrobię i powodzenia. Do jutra.
Trzymaj kciuki, aby znowu pojawił się wpis na blogu.